W naszych artykułach oraz publikacjach innych autorów możecie spotkać się z konkretnie podaną mrozodpornością poszczególnych gatunków lawend wyrażoną w stopniach Celsjusza. I tak dla lawendy wąskolistnej są to średnio -34 stopnie Celsjusza, a dla lawendy pośredniej -28 stopni Celsjusza. Czy oznacza to, że każda sadzonka niezależnie od jej kondycji oraz stanowiska na jakim rośnie wytrzyma określoną, graniczną temperaturę? Oczywiście, że nie. Poniżej podajemy kilka czynników, które mają wpływ na zwiekszoną podatność roślin na mróz.
Zarówno lawenda przenawożona, jak i niedonawożona będzie zimować słabiej niż ta, której dostarczono odpowiednią dawkę składników pokarmowych. Często popełniany błąd to zastosowanie nawozu azotowego jesienią. Azot powoduje silny wzrost zielonej części rosliny, która to nieustnnie powiększając swoje rozmiary, nie ma czasu aby zdrewnieć i właściwie przygotować się do zimy. Silne przenawożenie skutkuje częściowym lub całkowitym zmarznięciem rosliny.
Mamy 15 październik, a nasze sadzonki lawendy nadal nieprzycięte- co robić? Wielu w takiej sytuacji decyduje się na to o czym zapomnieli wcześniej i bez wahania tnie lawendowe kwiaty i pędy. Jest to błąd- tak późno przyciete rośliny nie zdąża się zregenerować do zimy i będą bardziej narażone na działanie niskiej temperatury. Co więc robimy? Obcinamy tylko suche kwiaty, a przycinanie pędów odkładamy do wiosny. Jest to najbezpieczniejsze wyjście z tej sytuacji.
Cień, zbyt wilgotne podłoże oraz kwaśna gleba to jedne z najważniejszych czynników, które mogą zaburzać właściwy wzrost rośliny. Lawenda w takich warunkach staje się wiotka, traci zwarty pokrój, rośnie wolno i wytwarza bardzo małą ilość kwiatów. Jednym słowem jest słaba i odchorowuje źle dobrane miejsce sadzenia. Jeśli nasz krzew nie radzi sobie wiosną i latem, to czy właściwie przetrwa zimę? Na pewno już znacie odpowiedź.